piątek, 28 czerwca 2013

Hej. Widzę, że ktoś to czyta. Aby pojawił się kolejny post potrzebuję chociaż jednego komentarza na blogu.

Uwaga!
Nie jestem Belieber. Po prostu wykorzystałam w tym opowiadaniu jego postać. Nie zrozumcie mnie źle, bo nic do niego nie mam. Z góry przepraszam jeśli walnę podczas pisania jakąś głupotę na jego temat. W każdym razie opowiadanie ma na celu wywołanie uśmiechu u odbiorcy ; ) Nie oznacza to jednak, że cały czas będzie słodko, och i ach xd

Przy okazji życzę udanych wakacji ♥          S U M M E R

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 1: Liam i szafa, żulenie, HAHAHA, klękajcie narody -śpiewanie, byłam z idiotą.

     Atlanta 27.06.2013 

-Nie! Nie! Nieee! Nie! - zaczęłam krzyczeć błagalnym tonem, kiedy w niedzielny ranek obudził mnie dzwonek do drzwi.
Dobrze wiedziałam, że sprawcą tego porannego zamachu jest Liam. Dzieje się tak od miesiąca.
-No, wstawaj śpiochu. Co ty jeszcze w łóżku robisz? - ponaglał mnie przyjaciel. Przecież obiecałam mu, że do wakacji będę towarzyszyła mu w joggingu. Teraz nie mam wyjścia.
-Czy cię grzmi?! - zarzuciłam na siebie kołdrę. Przecież normalni ludzie o 7 rano jeszcze śpią. W dodatku w niedzielę. Ale czy ja jestem normalna...można by się nad tym zastanowić.
-Wiesz, że ci nie odpuszczę. W końcu sama wspominałaś, że dzięki bieganiu poprawiła się twoja kondycja, masz lepszy humor...
-Blebleble. Dobra, dobra. Już wstaję - niestety nie dałam dokończyć mu tego wywodu filozoficznego. Za chwilę przypomniałby sobie, że wspomniałam też o tym, że trochę schudłam i w parku mogę pogapić się na fajnych, wysportowanych chłopaków. Ale to było dawno temu i nie prawda.
Wpadłam do łazienki, która znajdowała się obok mojego pokoju. Umyłam szybko zęby, a włosy związałam w luźny kok.
-Nie, Liam! Liam, nie wchodź do Narnii! - krzyknęłam na widok przyjaciela grzebiącego w mojej szafie. Jego reakcja była dokładnie taka : http://www.brobible.com/files/uploads/made/files/uploads/images/bro-life/misc/wtf-is-this-shit_640_417_s_c1_center_top_0_0.jpeg
-Szukam twojego dresu. I przy okazji skończ się tak wydzierać, bo twoja babcia zejdzie na zawał - powiedział chłopak rzucając we mnie ubraniami.
-Okey. Idź na dół wyżulić od babci wodę mineralną. Ja się przebiorę i za chwilę zejdę.
Liam opuścił mój oczojebny pomarańczowy pokój, a ja zaczęłam nucić piosenkę wciskając się przy tym w outfit. Co do koloru ścian to błędy młodości , <face palm>.
                " I ain't leavin' you alone
                 What is meant for me
                 No other girl is gonna take
                 So keep them off "

- Buty, jeszcze tylko buty, bluza i o ...
                          "And I'm crazy, but you like it (loca, loca, loca)
                           You like that it ain't easy (loca, loca, loca)
                           I'm crazy but you like it (loca, loca, loca)
                           And I'm crazy but you like it" !!!  

jestem gotowa[click] - wspominałam że lubię śpiewać? Nie? To już zauważyliście. Pozdrawiam wasze uszy.
-Babciu Kristen wychodzimy - oznajmiłam rześkim tonem.
-W porządku. Przygotuję ci coś dobrego na śniadanie. - kocham babcię za jej naleśniki z dżemem truskawkowym..no, nie tylko za to. Jest wspaniała chociaż bywa surowa. Na szczęście ma też poczucie humoru.
Biegliśmy tą samą trasą co zwykle, kiedy nagle wpadłam na genialny pomysł...
-Liam, ściagamy się? - spojrzałam na kumpla zadziornie. Uwielbiam tą adrenalinę podczas naszej rywalizacji. A było tak odkąd pamiętam. Biliśmy się o kredki, o piłkę na boisku, a nawet o sernik mojej babci. Mimo wszystko lubiliśmy się i zawsze stawaliśmy w swojej obronie, kiedy to jakieś niewychowane dziecko zarzucało mi, że nie potrafię trafić do kosza z dwutaktu. Tak na marginesie to zmieniłoby zdanie co moich umiejętności sportowych, gdybyśmy zagrali w siatkówkę <szatańska mina>.
-A co zrobi przegrany? - zapytał. Po jego minie mogłam się domyślać, że ma już jakiś zacny plan. Strach się bać.
-Wygrany wymyśli mu jakąś karę - Bitch please. To chyba oczywiste.
-Goń mnie ślimaku! - Liam pobiegł z prędkością światła.
-Ej, zaczekaj! - wydarłam się, jak to mam w zwyczaju i pognałam za nim. W końcu Liam miewa idiotyczne pomysły, nie chcę przegrać.
Czułam, że za chwilę odpadną mi nogi, albo prędzej poplączą mi się jak żulowi spod monopolowego i wyłożę się na drodze. Jednak biegłam. Nie mogłam się poddać.
Brunet był przede mną, gdy nagle zauważyłam, że zwalnia i szuka czegoś w kieszeni swojej bluzy. HAHAHAHAHAHAHAHAHA. Zadzwonił jego telefon. Wyminęłam go rzucając krótkie " jestem miszczem " i pognałam w stronę czerwonej ławeczki. Rozwaliłam się na niej jak na miszcza przystało i czekałam na Liama popijając wodę.
-Tym razem ci się udało, ale następnym razem nie licz na wygraną - oznajmił chłopak, kiedy już dobiegł na miejsce.
-Wiesz, zabawny jesteś chłopcze - wycelowałam w przyjaciela butelką - Chodź. Idziemy do mnie na śniadanie. A potem czeka cię zasłużona kara.
-Jesteś okrutna.
-Też cię kocham.
Śniadanie przygotowane przez babcie było niesamowite. Omnomnom. Po posiłku udaliśmy się do mojego pokoju.
-Trzymaj i wykaż się - podałam Liamowi moją gitarę i nuty oraz tekst piosenki. Ten spojrzał na mnie jakbym mu co najmniej podsunęła pod noc zadanie z fizyki.
-Naprawdę? Muszę?
-Ofkors. Kara to kara.
Już po chwili zwijałam się ze śmiechu. Mój kumpel próbował grać na gitarze i śpiewać piosenkę.
-Atakuje glebę! Pozdrawiam z podłogi! - co chwilę rozbrzmiewał mój spazmatyczny śmiech. Koleś zabił tą nutę. Definitywnie.
-O Jezu! Weź przestań. Staram się. - chłopak udał obrażonego.
-Pomoge ci. Najpierw musisz ja nastroić...-zaczęłam tłumaczyć Liamowi i nawet nie spostrzegłam się, kiedy przechwycił kamerę z biurka, która do tej pory rejestrowała jego poczynania z muzyką i zaczął filmować mnie kierując dyskretnie urządzenie na mą skromną osobę - ... a teraz jedziesz [click]
"I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did, I did
You were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless, I forgot
I did
And now all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them

Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible".


Zaśpiewałam ten fragment i spojrzałam na przyjaciela.
-No..WOW. Ostatni raz słyszałem cię jakoś pół roku temu i naprawdę zrobiłaś postępy.
-Dzięki - jak zwykle się zarumieniłam - lekcje z panią Clouds dużo mi pomogły i wiele się nauczyłam. A z resztą mówiłam ci, że to nie takie trudne. - nie lubię, gdy ktoś prawi mi komplementy. Obojętnie, czy jest to przyjaciel, przyjaciółka, ktoś z rodziny lub chłopak, który chce zwrócić na siebie moja uwagę. Nie wiem jak mam wtedy się zachować, co powiedzieć. Reaguje wtedy tak jak teraz. Rumienię się.
-Mógłbym pożyczyć twoją kartę pamięci? Chciałbym pokazać Amy moje dzisiejsze zmagania. I zawsze będzie to jakaś fajna pamiątka. - czułam, że Liam coś kręci, ale zgodziłam się. Wydawało mi się, że nie ma innych powodów. Z drugiej strony to było dziwne, bo on nigdy nie lubił, gdy Amy widziała go w takich durnych sytuacjach.
Gdy zostałam już sama zaśpiewałam piosenkę od początku. Lubię ją choć przypomina mi o tym co stało się dwa lata wcześniej.

                                                                         Retrospekcja

-Wychodzisz gdzieś? - babcia Kristen wychyliła się ze swojego pokoju przerywając czytanie książki. Spojrzała na mnie spod okularów. Nie znoszę tego.
-Tak. Idę spotkać się..na mieście. To znaczy na boisku.
-Wróć przed 21.00.
-Dobrze babciu.
Podążałam ulicą w stronę boiska do siatkówki. Tam poznałam Ethana, tam po raz pierwszy się pocałowaliśmy ...i właśnie tam wszystko się skończyło.
Wpatrywałam się w moje czerwone trampki i uśmiechałam do siebie. Uniosłam głowę, gdyż chciałam przejść przez ulicę, aby po drugiej stronie znaleźć się na miejscu. Nie wiem jak długo tak stałam. To co ujrzałam sprawiło, że odleciałam na chwilę. Gdy dotarło do mnie co zobaczyłam był już przy mnie Ethan, który tłumaczył coś, że to nie tak, że nie mogę go zostawić, że muszę go wysłuchać.
-Jesteś żałosny. - tylko to udało mi się z siebie wydusić. Właśnie przyłapałam swojego chłopaka z którym byłam prawie rok na zdradzie. Całował jakąś skąpo ubraną blondynkę.
-Ja nie chciałem tego...To było silniejsze ode mnie..Przepraszam.
-Wiesz co..wierzyłam ci. W to wszystko co mówiłeś. Zaufałam ci i to było błędem. Nie chcę cie znać Ethan. Powinnam podziękować tej dziewczynie, że pokazała mi jaki jesteś niedojrzały i nie godny zaufania.
Odeszłam. Co z tego, że babcia mnie ostrzegała. Co prawda mówiłam jej, że Ethan jest tylko przyjacielem, ale ona jest mądrą kobietą i dobrze wiedziała, że to coś więcej.


Odłożyłam gitarę. Uśmiechnęłam się do siebie tak szczerze jak od pewnego czasu nigdy. "Nie ma ludzi niezastąpionych". Chodziło mu tylko o to, że zawsze chciałam płacić za siebie, radziłam sobie sama, miałam przyjaciela Liama, o którego był zazdrosny i to ja zdałam pierwsza prawo jazdy. Miałam mały samochód, który należał do mojej babci, ale mogłam z niego korzystać, kiedy potrzebowałam. Byłam z idiotą. W tej chwili zaśmiałam się na głos i chwyciłam za kartkę i długopis.

                                                    "You must not know 'bout me
                                              I'll have another you by tomorrow
                             So don't you ever for a second get to thinking you're irreplaceable"



Bohaterowie

Vanessa  Carter  (17 l.)

                           
Vanessa, zwana na co dzień Ness, jest uczennicą drugiej klasy liceum w Atlancie. Lubiana przez rówieśników.
W wieku 6 lat decyzją sądu oddana pod opiekę swojej babci. Jej rodzice nie byli zbyt dojrzali na wychowywanie dziecka.
Dwa lata później matka zmarła z przedawkowania narkotyków, a ojciec popełnił samobójstwo poprzez zażycie środków nasennych.
Dzięki szczęśliwemu dzieciństwu spędzonemu z ukochaną babcią jest wesołą, inteligentną i zabawną nastolatką oraz czasem nazbyt nerwową. Największą jej wadą jest lenistwo.
Ness jest posiadaczką cudownego głosu, jednak śpiewa tylko, gdy nikt jej nie słyszy (wyjątkiem są przyjaciele). Lubi grać na gitarze akustycznej. Liam i Amy wiedzą, że powinna zająć się profesjonalnie muzyką.
Jako mała dziewczynka śpiewała na przedstawieniach szkolnych, a wraz ze starszą przyjaciółką wrzucała filmiki z coverami na YouTube.

Justin Bieber (19 l. )

Jeden z najpopularniejszych wokalistów na świecie. Obiekt westchnień milionów nastolatek.
Na scenie jest profesjonalistą i daje z siebie wszystko. W towarzystwie przyjaciół zazwyczaj miły, zabawny.
Lubi koszykówkę, skateboarding, flirtowanie z dziewczynami i grę na pianinie.


Amy Hasting (18 l.)


Najlepsza przyjaciółka Ness od kiedy 6 - latka wprowadziła się do domku niedaleko niej. Amy jest wrażliwa, romantyczna i lubi Justina Biebera. Ma talent malarski i kocha sztukę. Jest osobą rozważną i spokojną. Razem z Ness świetnie się dogadują pomimo tylu różnic.  Osiemnastolatka mieszka sama, ponieważ jej rodzice kupili domek na wsi i przeprowadzili się tam z jej młodszą siostrą. Amy chce skończyć szkołę, a następnie studiować w szkole artystycznej.



Liam Nixon (19 l.) 

Przyjaciel Ness i chłopak Amy. Dzięki przyjaciółce w wieku 16 lat bliżej poznał Amy i od tamtej pory są parą. Ness zna z boiska, ponieważ dziewczyna uwielbia grać w siatkówkę. On sam kocha sport. Traktuje Vanesse jak młodszą siostrę.

Kristen Williams (57 l.)

Babcia Ness. Pogodna i mądra. Wnuczka jest dla niej całym światem. Uwielbia książki i pracuje jako bibliotekarka w największej bibliotece w stanie Georgia, Atlanta. Z tego powodu razem z wnuczką żyją skromnie, ale nie muszą sobie wszystkiego odmawiać. Chce wychować Ness na szczęśliwą i mądrą kobietę.


Mike Anderson (28 l.)

Manager Ness. Wymagający i świetny w tym co robi. Jest wsparciem dla Ness oraz jej 'guru'. Dba o karierę dziewczyny i czasem przywołuje ją do porządku. Bywa krytyczny wobec swojego teamu, ale wyłącznie w celu motywacyjnym.